A psik! Na zdrowie!
Mamy styczeń, środek zimy. Mrozy śnieżyce i zawieje sprawiają, że wychodzenie z domu na dwór powoduje szok termiczny dla naszego organizmu. Jeśli zauważymy, że temperatura w naszych domach oscyluje wokół 20-24 stopni a na zewnątrz zdarza się jest - 5 albo nawet – 10, jak łatwo zauważyć jest to prawie trzydzieści stopni różnicy. Jeśli dodamy do tego częste zmiany, czyli np.: wsiadanie, wysiadanie z samochodu - nasz organizm musi się nieźle nagimnastykować by się szybko i skutecznie adaptować do tak różnych i szybko zmieniających się warunków. Efekt? Po przekroczeniu pewnej granicy, prędzej czy później, zdarza nam się zmarznąć. Przychodzimy do domu zziębnięci i następnego dnia budzimy się z bólem gardła albo zatkanym nosem. Przeziębienie - najczęstsza dolegliwość okresu zimowego zmusza nas do podjęcia działań by jak najszybciej powrócić do zdrowia. Kto lubi być rozbity pociągający(niestety tylko nosem ;) i cały obolały, słowem zupełnie do niczego? Nikt! Jeśli nie zdarzy nam się zmarznięcie i mimo to coś nas dopadło, znaczy to, że zaraziliśmy się wirusem lub bakterią i infekcja rozwija się samoistnie. Jak więc odróżnić te typy chorób?